środa, 11 listopada 2015

Marilyn. Instrukcja obsugi

Dawno nie mierzyłam się z wyzwaniami Kreatywnego Kufra, ale tematu Marilyn nie mogłam zostawić. Postanowiłam go jednak potraktowć "Pół żartem, pół serio" (nie przepadam za komediami, ale ta  należy do moich ulubionych nie tylko komedii, ale i filmów). Nie ma więc pereł i diamentów,   a różu jest tylko odrobina. Jest za to prosta bransoletka, z "mottem" chyba do Marilyn pasującym. Element wykonałam osobiście w glince srebra. Jak widać, nie poddaję się, jeśli chodzi o tę technikę, a postęp jest wprost proporcjonalny do czasu, jaki mogę na nią poświęcić :) Reszta to rzemień (to ta odrobina różu) i elementy srebrne oraz oczywiście drobne koralikowe wyplatanki. Nosi się dobrze!











Mam nadzieję, że propozycja przypadnie Wam do gustu :)

A teraz wracam do szydełka. Święta tuż tuż...

Pozdrawiam!

8 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa interpretacja, taka nieoczywista, ale faktycznie bardzo pasuje - podoba mi się! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przypadła! Nie wiem o czym mówisz z tym srebrem, ale podoba mi się ;-)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Twój minimalizm Aga :) Świetna bransa. Achhh jak mi się marzy zmierzenie z artclayem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem praca w samo sedno, a ta ręcznie robiona plakietka to dopiero coś!

    OdpowiedzUsuń
  5. Oryginał ! w jak najlepszym znaczeniu tego słowa

    OdpowiedzUsuń
  6. Prześliczna! Delikatna i tajemnicza - jak MM :) Kapitalnie Ci wyszła ta blaszka. Nie mogę się wprost napatrzeć!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję bardzo za odwiedziny i komentarze! Pozdrawiam!