niedziela, 25 października 2015

Srebrno-szaro

Hafty leżą rozgrzebane, nietypowo u mnie bo aż trzy i albo koralików albo weny brak. Postanowiłam więc że niech sobie spokojnie leżą, a ja odkurzę krosno i szydełko i jeszcze spróbuję w końcu sięgnąć do "archiwum" z tutorialami i wzorami. Archiwum moje coraz większe, ale jakoś prac według tych instrukcji nie przybywa, sama nie wiem czemu... No, ale jeden wzór mniej:) Ten jest autorstwa Cheri Carlson, powstał w dokładnie takich samych kolorach jak oryginał. Taki mi się podoba, a ponadto bransa jest moja i tylko moja :)












Jakoś tak sie składa, że wszystkie dzisiejsze prace wyszły mi w szarościach i srebrach, podejrzewam, że nie mogłam przestać, kiedy już zaczęłam... Bransoletka ukośnikowa:












Kolejne sreberka, tym razem z odrobiną granatu i czegoś bliżej niezidentyfikowanego kolorystycznie to zestaw 3 bransoletek, bardzo relaksuje dzierganie takich maleństw jednokolorowych:





 
                           



Tak patrzę na te zdjęcia i wychodzi mi, że jakaś pracowita ostatnio chyba byłam... 


Pozdrawiam Was ciepło!

poniedziałek, 19 października 2015

Znowu post jesienny

i ostatni chyba w tym roku, bo i jesień się kończy i ileż można? Broszkę robiłam do szala. jest nieduża, około 4,5x2 cm. 

Niewielka, zrobiła się szybko, nie sprawiła żadnych problemów.... Nie mogę Wam nic więcej o niej powiedzieć :)







I ponieważ Marta Znana Miłośniczka Murków prosiła - jesień w Yorkshire :)

To dopiero początek jesieni











środa, 14 października 2015

Kot powraca

No bo koty już tak maja, że wracają. Kot moich sasiadów, jak się okazało, jest nawet autostopowiczem i wybiera sie na wojaże na pace samochodu dostarczającego do domu karmę dla zwierząt! I czasem właściciele muszą po niego jechać :)  Ja polubiłam moje kocie brochy (tu i tu) i zawsze rozglądam sie za jakimiś ładnymi kotami do brochy zdatnymi. Niestety o ile w temacie sowa wybór jest ogromny, to w temacie kot posucha... Dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy trafiłam na tego kota z mychą. Ale im dłużej mu się przyglądałam tym mniej koci i ładny mi się wydawał. Leżał sobie więc w pudełku dość długo aż przyszedł na niego czas :)  







Kot brochą jest wielkości średniej, około 4x3 cm i jest podszyty naturalną skórką. Jego starsi bracia rozbiegli się po świecie i jestem ciekawa, dokąd zawędruje ten :)



poniedziałek, 12 października 2015

Fantoosh

Na drutach nauczyła robić mnie Babcia. Miałam lat 7 i byliśmy na wakacjach w Istebnej. Mistrzostwa Babci nie udało mi się jak do tej pory osiągnąć, co pewnie spowodowane jest zbyt dużymi przerwami w dzierganiu. Ostatnia przerwa trwała lat 4 inależy za nią winić koraliki. Na szczęście nagrodą w folkowym wyzwaniu Szuflady okazał się bon do Twojej Pasmanterii   nie było co dłużej udawać - druty wzywały! Od dawna chciałam zrbić sobie szal według wzory Kate Davies - Fantoosh (właściwie to najchętniej wydziergałabym wszystko, co Kate zaprojektowała, ale wiecie, nagroda ma swoje limity). Nabyłam wzór, przyszła włóczka, rozpoczęły się wakacje i ... zaczęły się schody :)

Muszę się Wam przyznać, ze na moje skromne potrzeby do tej pory wystarczały mi oczka prawe i lewe. Ażuru nigdy w życiu nie robiłam, a co dopiero trójkątnego szala. Tydzień (na szczęście przed wyjazdem) zajęło mi rozkminienie "garter stitch cast on" ale największy problem okazału się... oczka wkłuwane od tyłu. Niby co za filozofia... A jednak! Po paru próbach okazało się, że Babcia na drutach robiła inaczej niż wszyscy inni! I nie to, że po angielsku (oni wszystko robią po swojemu więc co się dziwić, że na drutach też), jak najbardziej kontynentalnie tylko, że wszystko wkłuwała (wkłuwamy :) od tyłu. A co za tym idzie nitka łapie się inaczej, czyli to co w opisie było z tyłu, musiałam robić z przodu, ale inaczej nabierać nitkę... Po paru rzędach na szczęście jakoś się to wszystko ułożyło. I szal powstał :) Jest duży i ciepły (jak się okazało w trakcie zdjęciowego spaceru), nie wolny od błędów, ale i tak go pokochałam. Muszę częściej sięgać po druty!










A podczas tego spaceru udało mi się napotkać bardzo "włóczkowe" widoki:





Mam nadzieję, że wybaczycie mi post niebiżuteryjny :) Wracam teraz do broszek, szal trzeba czymś spiąć :)


Pozdrawiam!

czwartek, 1 października 2015

W czym na randkę

Oj, dawno mnie tu nie było! Proces adaptacji po długim wakacyjnym wyjeździe trwał jeszcze dłużej niż sam wyjazd... A później zrobiła się nam na Wyspie złota polska jesień, jakiej jeszcze tu nie widziałam... A że w temacie jesieni koralikowo wypowiedziałam się juz latem, więc postanowiłam cieszyć się jesienią w naturze. Nie znaczy to oczywiście, że nie przyszyłam ostatnio żadnego koralika, bo przyszyłam ich całkiem sporo, ale głównie do drobiazgów (część z nich pokazałam już na FB). 

Pewnie trwałabym sobie w takim jesiennym błogostanie, gdyby nie konkurs "Randka w Hotelu Ritz" organizowanym przez  Royal Stone. Długo nie zastanawiałam co na ten konkurs popełnić. Zawsze uważałam, że na randce najważniejsze jest odpowiedniej wysokości obuwie (znaczy dostosowane do wzrostu randkowego partnera, na szczęście nie przydarzyła mi się randka w ciemno, bo miałabym problem) i perfumy. I szal... Uwielbiam szale i chusty, mam ich całkiem sporo. Randkowo są bardzo praktyczne, mozna nimi zakryć to co ma się do ukrycia (ja mam), dyskretnie odsłonić atuty (też się znajdą). Poza tym lubia się z ramion zsuwać i upadać, co może posłużyć do sprawdzenia rycerskosci randkowicza. Same plusy:) A że taki szal czasem dobrze jest strategicznie upiąć, to i przyda się brocha. Ponieważ randka nie byle gdzie, bo w Hotelu Ritz, to brocha jest z blaskiem. W centrum swarovski 16 mm opleciony według przepisu Kerrie Slade, dookoła bicones i jeszcze więcej swarovskiego, w odcieniach denim blue i innych granatów...Tak lubię :)








Dla przypomnienia, nie zgłoszone do konkursu, bo stworzone już dawno temu, kolczyki, które do brochy pasują:





To dodatki na okazję wieczorową, i raczej zimową, ale na randkę przecież można wybrac się letnim popołudniem. W zwiewnej sukience albo delikatnym kostiumie Chanel. Moimi świderkami celowałam właśnie w taką letnio-chanelowską kolorystykę. Świderki w uszach prezentuja się świetnie i za każdym razem kiedy je mam  na sobie zbierają ochy i achy :)










Tak wygladaja moje randkowe propozycje. Będzie mi oczywiscie niezwykle miło jeśli polubicie moje prace, kliknięcie w poniższe obrazki powinno umożliwić ich polubienie na FB :) Z góry dziękuję!





Mam nadzieję, że moje randkowe propozycje przypadły Wam do gustu :) Napiszcie co Wy założyłybyście na randkę :)

Pozdrawiam Was z nadzieją, że uda mi się tu bywać częściej!