sobota, 26 grudnia 2015

Prezenty

Nie wiem jak Wam mijają Święta, ale mam nadzieję, że tak jak to sobie zamarzyliście :) U mnie obżarstwo sięgnęło zenitu i nie bardzo jest szansa na spacer, bo leje potwornie. Istnieje wręcz obawa, że jak popada dłużej nie będziemy się w stanie wydostać z dolinki, w której mieszkamy, bo gigantyczne kałuże na drogach coraz wieksze i może się okazać, że potrzebana będzie jakaś tratwa, żeby je pokonać :) Czyli aura sprzyja koralikowaniu :) Ale zanim wyciągnę moją warsztatową tackę, pokażę Wam dwa prezenty, które popełniłam w tym roku. Łączy je to, że są nie do końca mojego autorstwa, tzn, wykonane są wedłu wzorów Tipiki -> KLIK . Wzory mnie zauroczyły, i miałam przeczucie, że mogą się spodobać obdarowanym, a mi rozpisywanie wzorów jakoś do tej pory nie idzie, Choć oczywiście ćwiczę :)  Gotowe prezenty poleciały do dwóch bardzo specjalnych dziewczyn i z tego co słyszałam, podobały się :)


Kolory poidobne do tych w oryginale, kombinowałam tylko z zapięciem. Wstązka wydawała mi się odpowiednio "romantyczna" w tym przypadki. Ćma chyba jeszce powstanie w innej wersji kolorystycznej i zostanie ze mną :) Miałam zamiar naszyć ją na skórkę, podobnie jak bransę halloweenową, ale szkoda mi było jej lekkości :)









Kolejna też jeszcze powstanie, bo moja nastolatka wyraziła takie życzenie :) Aztecki wzorek i zapięcie podobne do tego, które zasosowałam tu -> KLIK i które (wiadomośc dla Asi) działa nadal - polecam :)









Chciałam również pochwalić się, że w tym roku musiałam być niezwykle grzeczna, przynajmniej koralikowo. Okazało się, że Mikołaj przyjął do wiadomości, że przydałoby mi się większe krosno. A że nie wiedział w którą stronę większe, to dostałam i takie ekstra szerokie i takie ekstra długie. Spodziewajcie się więc wkrótce wielkich - dosłownie - krośnianych wytworów :D

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Lisiczki

Oj.... coraz bliżej Święta, doba jeszcze krótsza, mam wyrzuty sumienia kiedy biorę się za koraliki, te nie zamówione i nie-prezentowe oczywiście. Ale co zrobić jak w ręce dostają sie cudowne nowe guziczki? Trzeba je oczywiście oprawić, to nie może poczekać :) Pośpię krócej i tyle :D Gorsza sprawa, że jak już okazało się, że ładne wyszły, to chcę je Wam pokazać. A światła brak, zdjęć wychodzi więc potrójna ilość a może z trzy na krzyż do czegoś się nadają... Ja to poproszę już o te Święta a zaraz potem niech przybędzie słoneczna wiosna!

A guziczki znalazły się w kolczykach, tu w towarzystwie onyksu fasetowanego. Poznajcie Black Vixen







A tutaj w kolczykach z morską masą pełową. Czyli Sea Fox:






Wybaczcie mi proszę brak odpowiedzi na Wasze komentarze pod ostatnim postem,. z które bardzo Wam jednocześnie dziękuję :) Usiłowałam dogonić roztrwoniony czas, oczywiście bez powodzenia :)

wtorek, 8 grudnia 2015

Drobiazg

Nie wiem czemu przed Świętami czas tak szybko biegnie. Wydaje mi się, że jak tylko odwrócę kartkę kalendarza na grudzień, wszystko zaczyna biec z prędkością co najmniej nadświetlną (jest jakaś szybsza?) Do pokazania mam więc dzisiaj jedynie drobiazg wykonany na krośnie, do użytku, rzekłabym,  codziennego.Jest  to bransoletka - maleństwo na trzy koraliki w rzędzie, za to do owijania na nadgarstku:







I jak to w grudniu bywa, w koralikach dzieje się więcej, ale musi czekać na prezentację ..


środa, 11 listopada 2015

Marilyn. Instrukcja obsugi

Dawno nie mierzyłam się z wyzwaniami Kreatywnego Kufra, ale tematu Marilyn nie mogłam zostawić. Postanowiłam go jednak potraktowć "Pół żartem, pół serio" (nie przepadam za komediami, ale ta  należy do moich ulubionych nie tylko komedii, ale i filmów). Nie ma więc pereł i diamentów,   a różu jest tylko odrobina. Jest za to prosta bransoletka, z "mottem" chyba do Marilyn pasującym. Element wykonałam osobiście w glince srebra. Jak widać, nie poddaję się, jeśli chodzi o tę technikę, a postęp jest wprost proporcjonalny do czasu, jaki mogę na nią poświęcić :) Reszta to rzemień (to ta odrobina różu) i elementy srebrne oraz oczywiście drobne koralikowe wyplatanki. Nosi się dobrze!











Mam nadzieję, że propozycja przypadnie Wam do gustu :)

A teraz wracam do szydełka. Święta tuż tuż...

Pozdrawiam!

poniedziałek, 2 listopada 2015

Calavera czyli czacha dymi

Postanowiłam w tym roku uwić sobie coś tradycyjnie "halołinowego". A że haloween to czas kiedy wszelkie strachy i okropieństwa traktujemy z przymrużeniem oka, cóż lepszego niż sugar skull, czyli meksykańska calavera. Wzór autorstwa Debbie Van Tonder, w celowo nie-meksykańskiej kolorystyce (ale spodziewajcie się bardziej szalonych kolorów w przyszłości, muszę tylko zapasy treasures uzupełnić) wyplotłam podwójnym petotem.Najbardziej problematyczne i bolesne okazało się wykończenie, bo bransę podszyłam naturalną skórką. Skórka jest cieniutka a powyginała igły jakby była z dinozaura zdjęta... Zapięcie również wyplecione :)












Pozdrawiam i życzę Wam miłego tygodnia!

niedziela, 25 października 2015

Srebrno-szaro

Hafty leżą rozgrzebane, nietypowo u mnie bo aż trzy i albo koralików albo weny brak. Postanowiłam więc że niech sobie spokojnie leżą, a ja odkurzę krosno i szydełko i jeszcze spróbuję w końcu sięgnąć do "archiwum" z tutorialami i wzorami. Archiwum moje coraz większe, ale jakoś prac według tych instrukcji nie przybywa, sama nie wiem czemu... No, ale jeden wzór mniej:) Ten jest autorstwa Cheri Carlson, powstał w dokładnie takich samych kolorach jak oryginał. Taki mi się podoba, a ponadto bransa jest moja i tylko moja :)












Jakoś tak sie składa, że wszystkie dzisiejsze prace wyszły mi w szarościach i srebrach, podejrzewam, że nie mogłam przestać, kiedy już zaczęłam... Bransoletka ukośnikowa:












Kolejne sreberka, tym razem z odrobiną granatu i czegoś bliżej niezidentyfikowanego kolorystycznie to zestaw 3 bransoletek, bardzo relaksuje dzierganie takich maleństw jednokolorowych:





 
                           



Tak patrzę na te zdjęcia i wychodzi mi, że jakaś pracowita ostatnio chyba byłam... 


Pozdrawiam Was ciepło!