piątek, 31 października 2014

The Woman in Black

Kocham Halloween... Lubię kiedy w ten dzień zapada wieczór a przed domami chętnymi do obdarowania dzieciarni słodyczami zapalają się światełka w dyniach. Kiedy na ulicę wychodzą tłumy czarownic i innych strachów, przebranych tak doskonale, że aż czasem trudno poznać znajomych. Lubię uśmiech z jakim ludzie otwierają drzwi i zamieniają parę słów z dzieciakami, zanim wyciągną do nich michy ze słodyczami i lubię zapach ostatniego, zimnego październikowego wieczoru... Wiem, że niektórzy uważają, że to pogańskie święto. Ale które nie było pierwotnie pogańskim... Że amerykańskie? Mi bardziej przeszkadza,  że podążamy za Amerykanami na wojny w pozornie słusznych sprawach. Przejmowanie od innych tego co fajne i pozytywne mi się podoba :)


Oczywiście - i tu odchodzimy od publicystyki, a zbliżamy się do tematu biżuteryjnego - nie będę ukrywać, ze lubię również duchy, zombie, wampiry (Gary Oldman, nie Robert Pattinson, żeby było jasne) i tarota. I kiedy zobaczyłam ten guzik wiedziałam od razu, że skończy w broszce mrocznej i odrobinę wiktoriańskiej, która mogłaby z powodzeniem ozdobić suknię heroiny z gotyckiej powieści. I pomyślałam sobie, ze lepszego dnia niż dzisiaj na jej prezentację nie będzie...











 O samej broszce mogę powiedzieć tyle, że guzik vintage dostał oprawę z fire polish i perełek Preciosy oraz koronkowego brzegu. Zainteresowanych tym, jak taki brzeg wykonać odsyłam do Dimensional Bead Embroidery Jamie Cloud Eakin. Brocha to model exclusive - podszyta naturalną skórką (Kasiu, trzymam Cię za słowo, jeśli chodzi o te rękawiczki :) Jako ciekawostkę mogę dodac, iż moja nastolatka zachwyt nad broszką wyraziła werbalnie i oznajmiła, że jest to jej absolutnie ulubiona rzecz wykonana przeze mnie. Tego się nie spodziewałam!


Brochę zgłaszam na wyzwanie Szuflady Czerń z czymś. To pierwsze moje wyzwanie w Szufladzie :)




Muszę jeszcze się pochwalić wyróżnieniem od Kreatywnego Kufra



Dziękuję Kufrowi za wyróżnienie, a Wam Dziewczyny za trzymanie kciuków i gratulacje!!!

Teraz lecę wykroić dynię i zrobić dyniową zupkę. Mam nadzieję, że piątkowy wieczór będzie dla was udany!


niedziela, 26 października 2014

Kasztany i klucze, czyli odrobina jesieni

Czytałam gdzieś na jakimś blogu wpis o krytycznym traktowaniu dzieł własnych, O tym, że nie jesteśmy często w stanie same obiektywnie spojrzeć na swoje prace, a co gorsza rodzina i przyjaciele utwierdzają nas w samozachwycie. Ja mam albo pecha albo szczęście, bo moja rodzinka bardzo jasno i zdecydowanie swą opinię wyraża. Od "ja się nie znam, ale mi się to nie podoba. Za brązowe" po "gdybyś to zrobiła rok temu, to bym się zachwycał. Ale teraz...." (takie zdania padają oczywiście ze strony małża, osoby nastoletnie wyrażają opinię za pomocą kciuka w górę/dół lub niezdecydowane "yyyyyyyyy," które również wyraża dezaprobatę ale z gatunku może być, ale ja bym tego nie nosiła) 
Prawdą jednak jest, że częściej słyszę zachwyty niż krytykę, więc może jednak coś na rzeczy jest :)
W każdym razie kiedy nie jestem pewna, czy to, co robię ładne jest, o opinię pytam i, najczęściej, do niej się stosuję.  Sporo z moich biżutków uniknęło spotkania z nożyczkami tylko dzięki wynikowi nieoficjalnego głosowania rodzinnego - między innymi dwa poniższe :)

Kasztanek na wyzwanie Asi powstawał długo, bo jakoś ta jesień mi w tym roku zupełnie nie pasuje . Ale w końcu to wyzwanie i głupio byłoby się poddać, więc temat potraktowałam dosłownie i zrobiłam kasztanka. Dodałam do niego kamyk w kolorach jesiennych liści, metalowego listka i bursztynki i zawiesiłam na miedzianym łańcuszku. Jego los w zasadzie wisiał na włosku, ale kciuk w górę i opinia "Fajoski" życie mu uratowała. Czy dobrze, oceńcie sami:






I jeszcze aby formalnościom stało się zadość banerek wyzwania Asi:



Kolejna rzecz to brosia z klucza, który nie jest kluczem żurawi, ale i tak kojarzy mi się jesiennie. Jej los warzył się jeszcze na etapie podklejania. Wyrok: "Ale śliczna". W metalowym kluczu umieściłam kryształek Swarovskiego i potraktowałam standardowo koralikami. Po umieszczeniu na szalu zaczęła mi się podobać :)






A teraz wracam do szydełkowania bransoletek. Jak na razie jedna mi się nie podoba, a druga sama nie wiem.... Więc zobaczymy co z tego wyjdzie :) Pozdrawiam was ciepło !!!

wtorek, 21 października 2014

Sutaszki po przerwie

Sutaszu dawno u mnie nie było - prawie rok! I wcale go już miało nie być, nosiłam się nawet z myślą oddania wszystkich sznurków w dobre ręce. I kiedy z mojej guzikokolekcji wyciągnęłam czarne szklane guziki (są piękne, czemu kupiłam tylko 2?) to po to by je opleść koralikami. A ku mojemu zdziwieniu okazało się, że potrzebny był im sutasz :)

Ciężko się szyje sutasz po takiej przerwie, bo sznurki w ogóle nie chcą się słuchać, więc pomimo prostej formy, poprawiania było sporo. I, na szczęście, pomimo prostoty w uchu wyglądają świetnie. 







Dyndają na srebrnych sztyftach a podszyte są naturalną skórką (żegnaj rękawiczko, witajcie kolczyki :)

Pozdrawiam Was deszczowo - u mnie huragany i tęcze...

środa, 15 października 2014

I znowu wisior....

Wieje nudą. Znowu zrobiłam wisior. Miałam nawet poczekać z jego okazaniem, ale ponieważ okoliczności sprawiły, że nie zdołałam odpowiedzieć na Wasze komentarze pod poprzednim postem, więc pomyślałam sobie, że jednak ukażę go teraz. Mimo, że nie pasuje do aury za oknem....

Ale najważniejsze - bardzo się cieszę, że moje guzikowo-filigranowe połączenie przypadło Wam do gustu :) Dziękuję również za skomplementowanie mojego czajniczka. To nowy mieszkaniec naszego domu i, jak się okazało, zdolny do wykonywania zadań nie tylko herbacianych. 

Wisior jaki jest każdy zaraz zobaczy. Jest zdecydowanie niejesienny, składa się z kamyka, którego nazwy nie pamiętam, innego (mniejszego) kamyka który nazwy nigdy nie posiadał i koralików Toho, których nazwy są, jak zawsze, bardzo kuszące i długie....I z połączenia tych elementów wyszło coś takiego:










A skoro o nazwach - wisior też bez nazwy, zupełnie nie mam pomysłu :)

Pozdrawiam !!!

piątek, 10 października 2014

Guzik i filigran

w jednym, czyli to, co lubię wykorzystywać najbardziej. Szczerze mówiąc nie mogłam się zdecydować, który guzik wykorzystać na wyzwanie z guzikami Kreatywnego Kufra, ale w końcu padło na ten, któremu już upiłowałam stópkę :) 

Filigran w wisiorze kupiłam w Royal Stone za pawią nagrodę  i od początku wiedziałam, co z niego będzie :) co się rzadko zdarza. Mam jeszcze jeden taki, srebrny...  Na początku występował w towarzystwie swarków i miał wziąć udział w wyzwaniu aladynowym,  ale było mu nie do twarzy. Myślę, że w towarzystwie guzika ma jednak nadal coś ze wschodniego klimatu.

Jest długi na 7 cm, podszyty super suede i zawieszony na miedzianym łańcuszku. To o wisiorze tyle, przechodzimy więc do zdjęć:


















Jak już wspomniałm, wisior zgłaszam na Wyzwanie motyw - guzik


niedziela, 5 października 2014

Pinch beads i kreatywność :)

Z koralikowych tutoriali korzystam rzadko, chociaż posiadam ich całkiem sporo. Czasem trafię jednak na taki, który z miejsca MUSZĘ zrobić, do tego stopnia, że rzucam się na zakupy by nabyć potrzebne materiały. Do zrobienia tego naszyjnika Akke Jonkhof brakowało mi odpowiedniej ilości perełek i koralików pinch beads. Te ostanie okazały się być niedostępne w moich wyspiarskich sklepach, ale znalazł się JEDEN taki, co miał nie tylko je ale i niesamowity zestaw guzików (wrrrr) i innych pobudzających wyobraźnię artefaktów do oprawienia... Tak więc skorzystanie z tego tutka przyniosło mi parę korzyści: nowy naszyjnik, nowe koraliki w pudle, i nowe miejsce do wydawania pieniędzy. 

Naszyjnik jest nieskomplikowany jeżeli chodzi o wykonanie, tym niemniej jednak prezentuje się na szyi bardzo efektownie:

















Jak już tak plotłam ten naszyjnik, wpadłam na pomysł zrobienia do kompletu kolczyków:







No i jeszcze jedna rzecz, Asia  obdarowała mnie wyróżnieniem





Asiu, dziękuję Ci bardzo!!! Jak już napisałam czuję się zaszczycona :D 

Postanowiłam tym razem wziąć udział w zabawie :)

1. Nad czym obecnie pracujesz?

U mnie standard - wisiory (już niedługo) w tym i guzikowe, jak wiecie zaczęłam bawić się AC - dostawa w drodze - w związku z czym oglądam tutoriale, instruktaże i przy okazji eksploruję inne nieznane mi techniki... Może coś z tego będzie a może nie? No i powoli muszę się zabierać za prezenty gwiazdkowe - u nas w sklepach dekoracje świąteczne już powoli zaczynają się pojawiać (ZGROZA)

2. Czym moja praca różni się od innych?

Ciężko mi powiedzieć. Staram się robić rzeczy, które sama chętnie bym założyła, z rzadka tylko zbaczam w coś co jest nie do końca "moje" :) To oznacza również, że każda rzecz musi być zrobiona na tip top, bo w końcu niedoróbki bym nie nosiła,  i w związku z tym dużo pruję... i zaczynam od nowa... i pruję.... 

3. Dlaczego tworzę i piszę bloga?

Koralikuję, bo muszę. Znaczy jestem uzależniona i leczyć się nie zamierzam, a co więcej, mam zamiar nadal brnąć w to uzależnienie :) I sprawia mi przyjemność stworzenie czegoś, co może podobać się i służyć mi lub innym. Bloga piszę w celach towarzyskich, tzn jest dokładnie tak jak napisała Asia - jest to miejsce spotkań z osobami, które interesuje to samo. Co więcej okazało się, że z wieloma z Was łączy mnie miłość nie tylko do rękodzieła ale i wiele innych zainteresowań :) No i nieuczciwym byłoby nie wspomnieć, że Wasze komentarze dodają mi skrzydeł :), 

4. Jak wygląda mój proces tworzenia?

Chaotycznie. Najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy kiedy biegam. Staram się je potem narysować (nie za bardzo mi to wychodzi, więc moje szkice pełne są strzałek i opisów). A kiedy jestem gotowa do wcielenia szkicu (he he) w koralik, rozpoczyna się proces prucia i cięcia i prucia i cięcia.... Największe pieniądza zarabiają na mnie producenci nici!


No a teraz muszę nominować kolejne trzy blogi:


Dziewczyny, chętnie bym zobaczyła Wasze odpowiedzi na pytanie, ale nie czujcie się zobowiązane, :)



Pozdrawiam Was i życzę miłej niedzieli!

A, jeszcze tylko dzisiaj można się zgłosić do fejsbukowej rozdawajki!!!