piątek, 24 sierpnia 2012

Pistacje i maliny

W "zamierzchłych"" czasach, kiedy latem królował saturator i wata cukrowa na kąpielisku, lody występowały w postaci albo "Bambino" albo kręcone (tu uwaga skład woda:proszek mleczny = 9:1). W moim rodzinnym miescie natomiast otworzyła się nowoczesna lodziarnia, sprzedajaca lody gałkowane. Kolejki do niej były straszne, zwłaszcza w upalne niedzielne pokościelne popołudnia, ale stać w tych kolejkach było warto, bo lody były pyszne. Oferowały, oprócz standardu smakowego wanilia i kakao również sezonowe smaki owocowe, czyli truskawka, malina itp. O straciatellach czy rumowych lodach z rodzynkami nikomu sie wtedy jeszcze nie śniło, ale od czasu do czasu pojawiały się lody PISTACJOWE. Smak to mój nie był ulubiony, ale kupowałam je zawsze, jeśli były, bo miały śliczny kolor, który zestawowi wanilia i truskawka dodawał uroku. Prawda, że je się też oczami? Już niestety lodziarni nie ma, na jej miejscu kolejny bank...   Więc kiedy skończyłam moją bransoletkę, przypomniały mi się te cudne lody :)
Jadeit, turmalin różowy, zoisyt i sztuczna perełka. Baza bransoletki wypleciona murkiem. Z racji jej słodkości postanowiłam, (a co, raz kozie śmierć!) zgłosić ją na wyzwanie Kreatywnego Kufra ;)