czwartek, 19 lipca 2012

Bransoletki trzy

Jedna zimowo-lodowa, jedna letnia i jedna całoroczna :). Ta całoroczna w kolorach, o których myślałam, że mój Rudziaszek dawno już z nich wyrósł, czyli róż (łososiowy, ale jednak), błękit i złoto. A tu okazuje się, że bransoletka jest "cool" i muszę jeszcze jedną taką zrobić ;-)) Ale na razie odmeldowuję się na wakacje! Postanowiłam koralików i sznurków jednak nie zabierać (jesli nie wytrzymam, to już w Polsce czekają na mnie zakupy dokonane w Bukowcu i beading'u). Będę nadrabiać zaległości w czytaniu i bieganiu i zajmować sie innymi rzeczami, którymi normalny, nie uzależniony człowiek  na wakacjach się zajmuje! A zaglądających pozdrawiam, życząc słoneczka i wielu fajnych pomysłów :)





niedziela, 15 lipca 2012

Czerwono-granatowe midi

Ostatni z sutaszkowych prezentów przed urlopem. Poprzednie były w wersji mini, te midi. Też koral rekonstruowany i toho w różnych rozmiarach. Jeszcze tylko dwie koralikowe bransoletki do skończenia i wakacje :)))). Wbrew woli rodzinki zamierzam przemycić chociaż jedną robótkę...




piątek, 13 lipca 2012

Jak to zrobić, żeby te kolczyki jednakowe wychodziły??? Tu jeden jest odrobinę dłuższy, mimo, że odmierzałam i prułam dwa razy. Nie dużo... ale jednak. Z tegoż powodu nie zostaną ofiarowane w prezencie, ale nosić będę je ja:





niedziela, 8 lipca 2012

Czerwono-granatowe

Po kocie musiałam sobie jakoś humor poprawić, zostawiłam bardziej skomplikowane rzeczy na moim "warsztacie" (czyli plastikowej tacce przekładanej z miejsca na miejsce:))) i zrobiłam takie oto kolczyki:







Nie będę ukrywać, że zainspirowała mnie do nich Smile Factory, bo są malusie. Mam nadzieję, że się nie pogniewa.Wykorzystałam małe kaboszony z korala rekonstruowanego, jedne z moich pierwszych zakupów!  Humor mi się poprawił , wiara wróciła ;)), działam dalej....

czwartek, 5 lipca 2012

Le Chat Noir...

No dobra, nazywa się dumnie trochę na wyrost (jest broszką). Mam co do niego mieszane uczucia. o bo planując go spodziewałam się bardziej spektakularnego efektu a tu... klops. I ta złota obróżka... No ale cóż, zrobiłam, więc prezentuję. Nie wiem tylko czy mam próbować opcji kot w multikolorze, czy dać sobie z nim spokój? Muszę się z tym przespać. A dla koleżanki kociary chyba zrobię coś innego ;-)









poniedziałek, 2 lipca 2012

Wisior

popularnie zwany zawieszką :-) zajmował moje ręce przez ostatnie cztery dni. Muszę się spieszyć, bo do wakacji zostały trzy tygodnie, a mi jeszcze parę upominków zostało do zrobienia. Co prawda nie jestem pewna, czy aby moje sutaszki już się na prezenty nadają, ale ponieważ moja Mama już dawna zgłaszała chęć posiadania któregoś z moich sutaszowych krzywusków, więc zrobiłam dla niej ten wisior. W jej ulubionych brązach, z moim ukochanym niebieskim i z pomarańczowym, którego żadna z nas nie kocha, ale mi tu pasował ;-). Oto on: